sobota, 15 sierpnia 2009

Przypowieść z morałem - Cztery świece

Cztery świece płonęły powoli. Było tak cicho, że prawie usłyszałbyś ich rozmowę. Pierwsza rzekła:

- Ja jestem pokój! Jednak nikt nie troszczy się o to, abym płonęła. Dlatego odchodzę.

Płomień stawał się coraz mniejszy, aż w końcu zupełnie zgasł...

Druga rzekła:

- Ja jestem wiara! Najmniej z nas wszystkich czuję się potrzebna, dlatego nie widzę sensu dłużej płonąć.

Gdy skończyła mówić, lekki podmuch wiatru zgasił płomień...

Trzecia ze świec zwróciła się ku nim i ze smutkiem rzekła:

- Ja jestem miłość! Nie mam siły dłużej świecić. Ludzie odsunęli mnie na bok, nie rozumiejąc mojego znaczenia. Zapominają kochać nawet tych, którzy są im najbliżsi.

I nie czekając ani chwili zgasła...

Nagle dziecko otworzyło drzwi i zobaczyło, że trzy świece przestały płonąć.

- Dlaczego zgasłyście? Świece powinny płonąć aż do końca.

To powiedziawszy dziecko rozpłakało się. Wtedy odezwała się czwarta świeca:

- Nie smuć się. Dopóki ja płonę, od mojego płomienia możemy zapalić pozostałe świece. Ja jestem nadzieja!

Z błyszczącymi od łez oczyma, dziecko wzięło w dłoń świecę nadziei i od jej płomienia zapaliło pozostałe świece.

Płomień nadziei nie powinien nigdy zgasnąć w Twoim życiu... Każdy z nas powinien podtrzymywać płomienie Pokoju, Wiary, Miłości i Nadziei!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz